RODZINNY SKARB.

Rozmiar: 6399 bajtów

Stary rycerski ród Schaffgotschów miał na Dolnym Śląsku wiele rezydencji, m. in. w Cieplicach, w Karpnikach, i w Sobieszowie. Była to rodzina niezwykle bogata. W bibliotece Schaffgotschów ulokowano, więc pod koniec wojny także część skarbca wawelskiego i Zamku Królewskiego w Warszawie. Z rezydencją w Cieplicach wiąże się jeszcze jedna informacja. W 1968 roku, były ogrodnik Schaffgotschów poprosił polską rodzinę o przysłanie mu zdjęcia grupy sosen rosnących koło domku myśliwskiego. Nie wiadomo czy ogrodnik prosił o tę informację powodowany ciekawością, bowiem sosny te należały do bardzo rzadkiej odmiany, czy też na prośbę dawnych pracodawców chciał sprawdzić stan miejsca w którym coś ukryto. Dwa lata temu miejsce to penetrowała ekipa poszukiwawcza. Badania nie wykazały ukrycia tam żadnego skarbu.

Ojciec Stanisława Lipskiego był aktywnym działaczem partyjnym. Nikogo wiec nie dziwiło, kiedy w 1945 roku został skierowany do Jeleniej Góry w celu "organizowania i utrwalania władzy ludowej". Zabrał żonę, syna i wyjechał z Warszawy. Wkrótce przydzielono mu zadanie przejmowania mienia poniemieckiego na terenie Dolnego Śląska. Tak poznał doktora Wiengielda, Niemca polskiego pochodzenia, który przed wojną wiele lat mieszkał w Rzeszy. Wiengield pracował w Jeleniej Górze, w filii I.G. Farbenindustrie. Były to zakłady produkujące niezbędne w czasie wojny substancje chemiczne. Wielu robotników umierało tu w czasie pracy, ich organizm nie wytrzymywał zbyt dużego stężenia trucizny. Sam doktor Wiengield zajmował się bronią, prawdopodobnie rakietową.

Nie wiadomo, co zbliżyło polskiego działacza z niemieckim chemikiem. Jednak doktor Wiengield przekazał Lipskiemu niezwykle interesujące informacje. Dotyczyły dziwnych skrzyń.

Przed nadejściem frontu, Niemcy pochowali dokumentację zakładów w sejfie banku jeleniogórskiego. W nim też znajdował się podobno zasobny skarbiec Schaffgotschów, jednej z najbogatszych rodzin na Śląsku, do których należał m. in. przepiękny zamek w Karpnikach i rezydencja w Cieplicach. W przeddzień nadejścia Rosjan wokół banku zrobiło się zamieszanie. Pod tylne drzwi podjeżdżały nocą samochody. Cicho pakowano pod plandeki tajemnicze skrzynie. Co w nich mogło być? Być może złoto, na pewno wartościowe dokumenty. Transport opuścił w ciemności miasto i skierował się ku Przełęczy Karkonoskiej. Jechali przez Marczyce, co się stało dalej, nie wiadomo.

Syn Lipskiego zaprzyjaźnił się z synem Wiengielda. Zdzisław Lipski często odwiedzał w domu swojego kolegę. Często widywał tam dziwnych gości. Ubrani po cywilnemu mężczyźni, mówiący po niemiecku, po cichu opowiadali coś doktorowi. Wkrótce po tajemniczych wizytach Wiengield został aresztowany...

- Mój ojciec był wtedy ważniakiem i znał niektóre aspekty toczącego się śledztwa - wspomina Zdzisław, syn Lipskiego - Dlatego żona Wiengielda często do nas przychodziła, żeby dowiedzieć się czegoś o mężu. Nie wiem, jaki był przebieg sprawy, jednak w 1948 roku doktor został skazany na sześć lat więzienia.

Po aresztowaniu Niemca, Lipski zaczął prywatnie badać sprawę ukrytego transportu. Przypomniał sobie wtedy historię sprzed roku, kiedy nadzorował akcję przesiedlania ludności niemieckiej z Dolnego Śląska. W Cieplicach spotkał Niemkę z dwójką dzieci. Były chore i wygłodzone. Kobieta patrzyła błagalnie, oczami prosząc o chleb. Lipski się ulitował i dał jej dwa bochenki, całodniowy przydział dla kilku osób. Dorzucił puszkę tuszonki. Niemka za darowiznę opowiedziała mu o skrzyniach, które pod nadzorem SS zakopywała wraz z innymi kobietami w marcu 1943 roku. Lipski zabrał matkę z dwójką dzieci do samochodu. Jechali pustymi, leśnymi drogami do Przesieki. Kobieta opowiadała. Bunkier, który zasypywała, mógł mieć szerokość dwudziestu kroków i długość dziesięciu. Praca trwała krótko, ponieważ sprowadzono bardzo wiele robotnic.

Za Przesieką samochód skręcił w lewo i po kilku kilometrach znaleźli to miejsce. Lipski przy pomocy pręta zaczął nakłuwać ziemię i za każdym razem trafiał na głębokości około jednego metra na twarde podłoże. Lokalizacja tej "skrytki" była znakomita. Postanowił jednak nikomu nie mówić o swoim odkryciu. Doszedł do wniosku, że pod jego nogami mogą się znajdować depozyty banku w Jeleniej Górze i że kiedyś będzie mógł to wykorzystać dla własnej korzyści. Wkrótce jednak zmarł na zawał serca. Krótko przed śmiercią przekazał synowi swoją tajemnicę.

Mniej więcej w tym samym czasie, objęty amnestią, wyszedł z więzienia Wiengield. Kilka tygodni później zginął w wypadku samochodowym. Sprawcy nigdy nie ujęto... Żona wraz z synem wyjechała z Polski. Andrzej ze Zdzisławem utrzymywali od tej pory kontakt listowny. Listy między Hannoverem a Wrocławiem, gdzie mieszkał młody Lipski, przechodziły dość często.

W 1980 roku, dojrzali już mężczyźni spotkali się po latach. Po długim wahaniu Zdzisław odważył się poruszyć sprawę dziwnej śmierci ojca Andrzeja. Andrzej tylko przytaknął... tak, rzeczywiście jego ojciec miał coś wspólnego z dziwnym transportem, natomiast co do jego wypadku, cóż... był zagadkowy. Więcej nie chciał powiedzieć. Dodał tylko, że kilkakrotnie odwiedzali go już w Niemczech dziwni ludzie, którzy pytali o sprawy związane z ojcem. Zdzisław zaproponował wspólną przygodę.

- Rozwikłajmy tę tajemniczą sprawę - powiedział. Andrzej odmówił. Od tej pory nie wracali już do tematu skrzyń...

Tajemniczy ładunek nadal spoczywa tam, gdzie został złożony przez Niemców. Czy ktoś natknie się kiedyś na niego? Co tam znajdzie?

Zdzisław, który przekazał historię swojego ojca także wie, gdzie należy szukać. Odwiedził tajemnicze miejsce w 1952 roku. Już wtedy na bunkrze rosły drzewa i krzewy. Jednak - jak zaznaczył autor listu - nie jest filantropem. Chce odnieść osobiste korzyści. Oznacza to, że musiałby dostać procent od znaleźnego. W świetle obowiązującego w Polsce prawa należy mu się tylko 10% lub dyplom, czy kiedyś zdecyduje się więc na ujawnienie prawdy? A jeśli tak, to, co zostanie tam znalezione? Dobra materialne Schaffgotschów? Dzieła sztuki? Może dokumentacja z zakładów chemicznych albo broń Werwolfu? Wejście do bunkra jest możliwe tylko przy użyciu specjalistycznego sprzętu. Co się stanie, jeżeli Lipski zdecyduje się zabrać swoją tajemnicę do grobu?