Jaki związek z Sudetami ma popularna swego czasu szafa pułkownika Lesiaka? Otóż w szafie tej obok kwitów natury politycznej sporego kalibru znaleziono dokument stwierdzający, że za pierwszych rządów SLD po 1991 roku i premierostwa J. Oleksego UOP zajmował się poszukiwaniem niemieckiego złota ukrytego w okolicach Piechowic k/Jeleniej Góry pod koniec II wojny światowej. W listopadzie 1944 roku do wydrążonego w skałach pobliskiej góry Sobiesz tunelu miał wjechać "złoty pociąg" złożony z 12 wagonów, wypełniony sztabami złota z banków na terenie Rzeszy, kosztownościami i dziełami sztuki zgromadzonymi przez "kolekcjonerów" III Rzeszy. Następnie wjazd zasypano i zamaskowano. Taką relację przekazał państwowym służbom Władysław Podsibirski - poszukiwacz, czy, jak to się obecnie mówi - eksplorator-amator, który zaoferował w zamian za 10 % "znaleźnego" posiadane know-how dotyczące domniemanej lokalizacji skarbu. Ofertę tę wstępnie zaakceptowano, zawarto nawet umowę o powyższe success fee, a UOP miał zabezpieczać operację od strony informacyjnej. Jak zapisał Lesiak "Prowadzono sprawę kryptonim "T" na sprawdzenie wiarygodności oferentów, którzy proponowali wskazanie miejsc ukrycia dóbr materialnych i kulturalnych przez wycofujące się wojska III Rzeszy. Wyjaśnieniami tymi zainteresowany był wicepremier G. Kołodko, minister Żelichowski i minister T. Polak". Wartość skarbu Podsibirski szacował na 40 mln USD w samym złocie. Wg Podsibirskiego służby przejęły również od niego plany lokalizacji pociągu. Weryfikacja miała wypaść negatywnie, choć jeszcze w 1996 roku Podsibirski miał kontaktować się w sprawie pociągu z wicepremierem G. Kołodką. Pod koniec lat 90-tych pod Sobieszem prowadzono prywatne poszukiwania zakrojone na szeroką skalę, które nie przyniosły widocznych efektów. Mieczysław Bojko, inny poszukiwacz sudecki kwestionuje wersję Podsibirskiego o skarbach k/Piechowic, wskazując że brak jest w terenie dowodów prac ziemnych pozwalających na ukrycie całego pociągu. Sam Bojko opisuje za to, ponoć z relacji naocznych świadków, inne tajemnicze miejsce z niemieckimi skarbami tzw. szczelinę jeleniogórską.
Widok na Sobiesz i Piechowice z murów Chojnika.
Tzw. Szczelina Jeleniogórska - to temat krążący w środowiskach
poszukiwaczy od początku lat 90-tych, największy z dotąd odnalezionych
schowków niemieckich. Podobno, bo "szczelina" to swoista "country
legend", w której przeplatają się wątki awanturnicze historyczne i
współczesne kryminalne. W dniu 10 czerwca 1992 r. na jednej z aukcji w
Nowym Jorku za ponad 3 mln dolarów sprzedano klejnot cara Mikołaja II -
jajo Fabergé. Prawie rok wcześniej, 19 czerwca 1991 r. doszło w Nowej
Soli do zabójstwa cygańskiego barona Waldemara Huczki, zajmującego się
handlem walutami, złotem i dziełami sztuki. Według zeznań rodziny
ofiary wśród kosztowności zrabowanych z jej domu miało się znajdować
złote jajko. Proces "Cygana" i "Dombasa" oskarżonych o zbrodnię, którzy
początkowo uciekli do Niemiec, zakończył się dopiero w roku 2005, co
stanowi jeden z przyczynków dyskusji nad działaniem wymiaru
sprawiedliwości w naszym kraju. Wróćmy jednak do kwestii jaja, którymi
w relacjach świadków miał się bawić po śmierci Huczki jeden z
podejrzanych. Otóż według relacji prasowych ukradziony klejnot miał
potem zostać sprzedany na wspomnianej wyżej licytacji. Wykonane ze
złota, zdobione klejnotami, kością słoniową i macicą perłową jaja z
pracowni Petera Carla Fabergé były zamawiane przez rosyjskich carów.
Fabergé wraz ze współpracownikami wykonali ponad 50 takich jaj. Skąd
jednak jajo Romanowów znalazło się pod Zieloną Górą? Ano ponoć właśnie
z owianej legendami szczeliny. Kwestia szczeliny pojawiła się w obiegu
publicznym niedługo po opisanych wydarzeniach.
Serialowa "twierdza szyfrów" - zamek Czocha na Pogórzu Izerskim.
W marcu 1993 roku towarzystwo eksploracyjne z Wrocławia skierowało do
premier Hanny Suchockiej list, w którym wskazało iż dysponuje
informacją o dotarciu przez kilkuosobową grupę poszukiwaczy do
rozległej sztolni, dobrze ukrytej, zawierającej dzieła sztuki oraz
wyroby ze złota i bursztynu. Część złota została przetopiona,
wartościowsze pierścienie i sygnety wywiezione do RFN. Grupa
"odkrywców" miała się zwrócić do wojewody jeleniogórskiego z propozycją
wskazania miejsca znaleziska w zamian za swoistą abolicję w zakresie
skarbów już pozyskanych na cele prywatne oraz honorarium w wysokości 45
% wartości znaleziska. Odkrycia miał dokonać w roku 1991 ok. 20 km na
północ od Jeleniej Góry samotny poszukiwacz w lesie na odludziu, wśród
sterty głazów. W komorze na dnie wentylacyjnego szybu znaleziono
skrzynie, kilka pojazdów, w tym dwa kabriolety marki Mercedes i
motocykle, a także kilka szkieletów w niemieckich mundurach. W
skrzyniach oczywiście skarby, a w teczce przykutej do ręki szkieletu
znajdującego się w jednym z aut trzy złote jaja. W roku 1994 do
biznesmena Józefa Świecińskiego miał się zgłosić były funkcjonariusz
PRL-owskich służb, proponując mu pośrednictwo w rozmowach z rządem
dotyczących znaleźnego za skarb olbrzymiej wartości. Niektórzy
wskazują, że owym funkcjonariuszem, do którego zwrócili się o pomoc w
rozmowach z rządem odkrywcy był eks-major SB Stanisław Siorek, który w
latach 80-tych zajmował się m. in. poszukiwaniem Bursztynowej Komnaty w
klasztorze cysterskim w Lubiążu prawdopodobnie z błogosławieństwem
Czesława Kiszczaka. Do ostatecznych uzgodnień z rządem nie doszło, choć
w roku 1994 miał być negocjowany projekt umowy. Jako lokalizację
szczeliny jeleniogórskiej wskazuje się obszar Pogórza Izerskiego między
Lubomierzem a Radomierzycami. Ma być ona jedną ze skrytek
zorganizowanych pod koniec wojny przez konserwatora zabytków prowincji
Breslau - Gunthera Grundmanna, dokąd rozwożone były z Wrocławia
transporty z cenną zawartością. Pojawiają się jednak głosy, że tzw.
szczelina jeleniogórska to element dezinformacji ze strony byłych
funkcjonariuszy służb nielegalnie handlujących przemycanymi dziełami
sztuki.
Pogórze Izerskie na zachód od Lubomierza - czy gdzieś tutaj znajduje się "szczelina"?
Innym miejscem, gdzie miały zostać ukryte niemieckie skarby jest Bolków i jego podziemia, według tradycji sięgające aż sąsiedniego zamku Świny, oraz drążone w Górze Ryszarda podziemia, gdzie pod koniec roku 1944 przeniesiono część robotników drążących sztolnie w Górach Sowich i, gdzie miała istnieć podziemna fabryka zbrojeniowa, zawalona w roku 1945. Przejęcie przez zawał miało zostać zaminowane, co już po wojnie spowodowało ofiary wśród próbujących je odgruzować saperów. Są jeszcze oczywiście podziemia Książa i ukryte dotąd hale "Riese", są zawalone sztolnie Złotego Stoku. No i Ślęża - położona blisko Wrocławia, ale do końca wojny w rękach niemieckich. Pod koniec 1944 roku miały tu dotrzeć ciężarówki z tajemniczym transportem, które od strony Tąpadeł skierowały się drogą w kierunku Ślęży oraz kopalni na zboczy Czernicy (po stronie Raduni). Tajemnicze szyby mają się znajdować na południowo-zachodnich zboczach góry na lewo od żółtego szlaku spacerowego na szczyt (np. odchodząca od szlaku żółtego na wysokości tablicy informacyjnej rezerwatu "Góra Ślęża" dość szeroka i wyrównana droga kończy się po kilkuset metrach na... osuwisku skalnym Olbrzymków), a nawet na podszczytowej polanie ze schroniskiem. Ukrycie złota Wrocławia na Ślęży opisywał Herbert Klose - były policjant niemiecki, co jednak z jego zeznań jest prawdą, do dziś nie wiadomo. W latach 70-tych za czasów premierostwa Piotra Jaroszewicza podjęto na Ślęży szeroko zakrojone poszukiwania z zaangażowaniem saperów, aparatury z zakładów "Cuprum". Do niepowodzenia ekspedycji miał się przyczynić... przekaźnik RTV na szczycie zakłócający działanie urządzeń. Poszukiwania podjęło na początku lat 80-tych WSW przy udziale wspomnianego już Stanisława Siorka.
Olbrzymki zimą.
Sam premier Jaroszewicz i jego śmierć, jak również śmierć na początku
lat 90-tych znanego przewodnika sudeckiego i dość kontrowersyjnej
postaci - Tadeusza Stecia, również wiązane są z tajemnicami sudeckich
skarbów. Jaroszewicz jako pułkownik Wojska Polskiego był w czerwcu 1945
r. na Dolnym śląsku i dotarł wówczas do zbioru dokumentów znalezionych
w pałacu w Radomierzycach, gdzie pod koniec wojny Niemcy zgromadzili
spore archiwum. Jaroszewiczowi miał towarzyszyć właśnie Tadeusz Steć,
który pełnił rolę tłumacza oraz płk Jerzy Fonkowicz. Steć miał
opowiadać o dokumentach znalezionych wtedy, część zabrał dla celów
prywatnych Jaroszewicz. Piotr Jaroszewicz zginął w niewyjaśnionych do
dziś okolicznościach, podobnie jak Jerzy Fonkowicz W dniu 12 stycznia
1993 roku Tadeusza Stecia znaleziono martwego w jeleniogórskim
mieszkaniu, zabitego tępym narzędziem. Nie znaleziono śladów włamania,
wykluczono również motyw rabunkowy - z mieszkania zniknęły jedynie
drobne pieniądze, pozostawiono m. in. inkunabuł z roku 1473, pozyskany
przez Stecia w okresie powojennym, który zresztą następnie zniknął.
Badano także wątek homoseksualny, ale sprawy do dziś nie wyjaśniono.
Czy łączono śmierć Stecia z informacjami o skarbach w okolicy Jeleniej
Góry, które obrodziły na początku lat 90-tych? Nie wiadomo. Wprawdzie
według tygodnika "Newsweek" Steć miał w czerwcu 1945 roku (tj. momencie
rzekomej wizyty w Radomierzycach) być w... nowicjacie, w opactwie
tynieckim, zaś historię o Radomierzycach stworzył były pułkownik Wojska
Polskiego i literat (autor m. in."Tajnej Historii Polski") - Henryk
Piecuch, ale znaki zapytania w tej sprawie pozostają bez odpowiedzi.
Podobnie jak w sprawie niemieckiego złota w Sudetach.
Zamek Książ - tajna kwatera Hitlera.?
Wykorzystano następujące materiały prasowe:
M. Bojko: "Tajemnica Szczeliny jeleniogórskiej", Oblicza Historii 03/2004
K. Burda, A. Krajewski: "Jak esbecy udawali Indianę Jonesa", Newsweek z 14.09.2010 r.
G. Góra, P. Maszkowski: "Tajemnice Ślęży", Odkrywca z 07.09.2007 r.
J. Lamparska: "Sezam Hitlera", Wprost nr 42/2006
J. Lamparska: "Skarb generałów", Wprost nr 51/52/2006
J. Lamparska: "Zabójcze archiwum", Wprost nr 33/34/2006
"Wnętrze góry Sobiesz kryje olbrzymi skarb III Rzeszy", Słowo Polskie/Gazeta Wrocławska 18.11.2006 r.
M. Chromicz: "Szczelina", Nowiny Jeleniogórskie z 29.10.2001 r.
M. Chromicz: "Schowek nie całkiem opróżniony", Nowiny Jeleniogórskie z 23.06.1998 r.
P. Semczuk: "Zmyślony życiorys bohatera", Newsweek z 17.01.2010 r.
L. Zwirełło: "Jajko w szczelinie czyli jak narodziła się legenda", Odkrywca nr 5/2003