ZDARZENIE W GDYNI.

Rozmiar: 349 bajtów

14 lipca 1943 roku Francuz S. Theau szedł plażą w kierunku Babich Dołów, gdy naraz ujrzał coś bardzo dziwnego. Pomiędzy trzema wydmami leżał zaryty częściowo w piachu jakiś obły przedmiot o barwie błyszczącego aluminium. Zaskoczony Francuz, który patrzył na to ze szczytu wydmy, nie był w stanie rozpoznać kształtu tego obiektu, a potem dotarło do niego, że to był dysk. Jego jeden bok był wbity w wydmę i jakaś ludzka postać przykucnięta przy nim odgarniała rękami piasek, który widocznie uniemożliwiał lot tego dziwnego obiektu. Świadek był przeświadczony, że widzi niemiecki samolot, który musiał awaryjnie lądować w czasie lotu doświadczalnego. Po chwili osoba odkopująca pojazd odwróciła się i ku swemu zdumieniu Theau stwierdził, że była to kobieta. Była ubrana w dziwny, ściśle przylegający do ciała strój, jaki wtedy nie był w modzie. I tutaj mała dygresja. Otóż zarówno świadek, jak i Jean Sider, który podał nam tę relację, zwrócili uwagę na dziwność stroju pilotki. Teraz już wiemy, że pilot samolotu naddźwiękowego musi być ubrany w ściśle przylegający do ciała kombinezon, bowiem przy przyspieszeniu wynoszącym 5 i więcej g każde załamanie, fałda lub szew odzieży wbiłby się w ciało pilota. Mamy zatem dowód, że dyskoplan ten latał z prędkością wyższą od 1 Ma i z przyspieszeniami powyżej 5 g. Świadek porównał strój kobiety do kombinezonu nurka, który widział na filmie Jacquesa Y. Cousteau.

Kobieta była postawną blondynką i jej jasne włosy spływały aż na ramiona, Jej wzrost wynosił ok. 175 cm, jej cera była jasna, ale oczy trochę skośne. Kiwnęła na niego, a Francuz podszedł bliżej. Wtedy zauważył, że jest przepasana paskiem z klamrą i obuta w buty z cholewkami do połowy łydek. Jej dłonie miały długie palce z krótkimi paznokciami. Odezwała się doń w jakimś nieznanym mu języku, a z gestykulacji wynikało, że żąda od niego pomocy przy odkopywaniu części obiektu zasypanej piaskiem. Zatrzymajmy się na chwilę przy tym szczególe. Kobieta przemówiła do niego w nieznanym języku. Czy to nie była może ruszczyzna? Nie możemy nie wziąć pod uwagę tej możliwości, bowiem rysopis tej kobiety zjawiskowo przypomina te postawne, ruskie krasawice z filmów Eisensteina. Długie, jasne włosy, szerokie ramiona, wzrost - wszystko to wskazuje na dziewczynę ze wschodu Europy. Także jasna cera i lekko skośne oczy - tak charakterystyczne dla Rosjan!

Tak więc, świadek zabrał się do roboty i w kilka minut pojazd był odkopany. W czasie pracy Theau dokładnie przyjrzał się mu, stwierdzając, że nie był on nitowany lub spawany, a jego powierzchnia była gładka. Nie miał żadnych oznaczeń, które mogłyby wskazywać na jego pochodzenie. Talerz miał 6 m średnicy i 2 m wysokości. Kształt przypominał dwie połączone krawędziami miednice. W górnej części znajdowało się 4 lub 6 okienek. Nie było widać żadnego luku lub włazu. Na spojeniu obu "miednic" znajdowały się dwa ciemniejsze pierścienie oddzielone od siebie czarną linią. Po odkopaniu zasypanej części, pilotka gestem nakazała Francuzowi oddalenie się, zaś sama weszła do pojazdu. Położyła obie dłonie na powierzchni, w której ukazał się otwór, przez który weszła do wewnątrz. Potem otwór zamknął się i znikł. Następnie rozległ się wibrujący dźwięk, a ciemna linia pomiędzy pierścieniami zabłysła. Oba pierścienie zaczęły wirować przeciwbieżnie, a pojazd powoli uniósł się pionowo w górę i odleciał poziomo w kierunku północnym z takim przyspieszeniem, że świadek stwierdził, iż pojazd był szybszy od najszybszego ówczesnego myśliwca. Theau był przekonany, że spotkał się z najsłynniejszą niemiecką pilotką-oblatywaczką, kpt. pilot Hanną Reitsch, której zdjęcia zdobiły okładki wszystkich magazynów. Pod koniec lat 50 doszedł on natomiast do wniosku, że to było jednak bliskie spotkanie trzeciego rodzaju.

W 1947 roku wzdłuż wybrzeży Chile i Falklandów wyruszyła ekspedycja dowodzona pod rozkazami admirała Richarda Byrda w kierunku Antarktydy. W skład ekspedycji wchodził lotniskowiec z innymi okrętami i 4 tysiącami żołnierzy. Oficjalnie mówiono, że miano przeprowadzać prace geologiczne, które miały trwać 8 miesięcy. Nieoficjalnie za zadanie ekspedycja miała potwierdzić czy znajdują się tam przetransportowane przez U-Booty pod koniec wojny V-7 (ok. 30 U-bootów wypłynęło z bazy w Kołobrzegu w kierunku Antarktydy). Hipoteza ta jest o tyle uzasadniona, że w 1938 roku z rozkazu Goringa Niemcy wysłali ekspedycje na Antarktydę z lotniskowcem. Odkryto tam 6 tysięcy kilometrów kwadratowych lądu i gór bez lodu którą nazwali Nową Szwabią (Neuschwabeneland).

Wyprawa admirała Byrda po 8 tygodniach i stracie kilku samolotów opuściła Antarktydę. Admirał Byrd powiedział: "(...) przyszłą wojnę stoczą maszyny latające zdolne przelecieć bez tankowania z jednego bieguna na drugi."